Kroczyłam
chodnikiem, z mocno naciągniętym na głowę kapturem i rękoma
głęboko wbitymi w kieszenie bluzy. Im bliżej byłam mojego celu
tym coraz większa gula rosła mi w gardle, a żołądek dziwacznie
się skręcał. Nie mogłam wywinąć się z tej umowy, bo powie
wszystkim prawdę i będę mieć niezłe kłopoty. Gdy zobaczyłam
jego siedzącego na murku od nie działającej o tej porze roku
fontanny, miałam ochotę uciec jak najdalej; wszystko, byle tylko
wymigać się od tej rozmowy. Wystraszony podniósł głowę
usłyszawszy stukot moich podeszw o chodnik. Nic dziwnego. W tych
godzinach raczej niewiele osób przechadza się po parku.
-Jednak
przyszłaś-zagaił gdy stanęłam na przeciw niego
-A
miałam inne wyjście?
-Zawsze
jest inne wyjście
-Daruj
sobie. Zaczynajmy i jak najszybciej miejmy to z głowy -chłopak
wrócił do poprzedniej pozycji, a ja usiadłam o kilka centymetrów
od niego, tak ze nasze ciała nie stykały sie w żadnym miejscu i
zapaliłam papierosa zaciągając się nie mocno, licząc że to
złagodzi nerwy.
-Kim
był Nath?
-Już
Ci mówiłam przecież. Był moim najlepszym przyjacielem
-Kochałaś
go?
-Bardzo...
-Nie
byliście razem?
-To
nie była tego typu miłość. Zawsze kochałam go i traktowałam jak
brata. Opiekowaliśmy się sobą nawzajem
-Przez
jego śmierć zaczęłaś się...okaleczać?-Starannie dobierał
wszystko słowa. Czyżby starał się mnie nie zranić?
-Częściowo
tak.
-A
całkowicie
-Powiedzmy
że w jednym czasie nagromadziło się wiele spraw, i po prostu
straciłam nad tym wszystkim kontrolę.
-I
uważałaś że to dobre wyjście?-zakpił
-A
myśli że co miałam zrobić? Wszyscy się ode mnie odwrócili.
Zostałam sama. Ale ty nie znając całej historii wolisz mnie tak po
prostu ocenić, tylko po tym co widzisz!
-Ty
jakoś ciągle to robisz
-gdybym
to robiła nie było by mnie tu teraz! Nie jesteś najważniejszy, i
pomyśl że inni mają gorzej i nie zawsze będą Ci współczuć. A
teraz wracaj do swojego idealnego gwiazdorskiego świata i
zapomnij-rzuciłam zapalając papierosa i ruszając w stronę bramy
wyjściowej.
Nie ruszył za mną. Może to i dobrze?
Coś
we mnie pękło. Jakaś granic po tym spotkaniu została złamana.
Mimo tego że niewiele słów zostało wypowiedzianych i oboje
czujemy z tego powodu niedosyt to nie chcę go już postrzegać jak
rozpieszczona gwiazdka. Na codzień się tak zachowuje, ale może on
tak jak ja…tylko ukrywa przed światem swoją prawdzią
twarz?...Dowiem się tego. jeszcze nie wiem jak, ale To
zrobię
*
Stałem
jak idiota i patrzyłem jak jej krucha postać powoli znika w
narastającym z sekundy na sekundę mroku. Miała rację;
zachowywałem się w stosunku do niej jak rozpieszczony bachor…ale
co mogę innego zrobić? Pobiec za nią? Błagać aby opowiedziała
mi wszystko? I aby została ze mną jak najdłóżej, bo przy niej
czuję się jak przy nikim innym. Nie mogłem. Wtedy od razu wzięła
by mnie za nachalnego idiotę…
Nie
wiem co takiego jest w tej czerwonowłosej dziewczynie, ale strasznie
mnie sobą zaintrygowała. Nie pozwolę jej tak po prostu wyjść z
mojego życia. Coś wymyślę, aby została w nim jak najdłużej.
Moje
rozmyślenia i wpatrywanie się w miejsce gdzie ostatni raz ją
widziałem przerwał dzwonek telefonu. No tak, kiedyś szara
rzeczywistość musiała wrócić.
-Halo?-rzucam
niechętnie do słuchawki białego Iphona
-Stary
gdzie jesteś, zaczęliśmy już próbę!-wydarł się do telefonu
mój przyjaciel
-Przepraszam
Louieh, coś mi wypadł, ale już idę-westchnąłem cicho chowając
komórkę s powrotem do kieszeni i ruszyłem wolnym krokiem na próbę.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz