Nowy
dzień i nowe nadzieje, niestety złudne. Na sam początek fizyka.
Wszystko było by w porządku, ponieważ przedmioty ścisłe
opanowałam już dawno, lecz muszę siedzieć obok tych lalusiów.
-Alexandro
świetnie poszła Ci kartkówka-rzekła z podziwem nauczycielka z
wąsami, kładąc przede mną kartkę, na której widniała duża
czerwona szóstka-może chciała byś dołączyć do szkolnego kółka
fizyków?
-Przykro
mi, nie interesuje mnie marnowanie czasu, na przesiadywanie z
kujonami bez życia osobistego, rozmawiającymi jak wspaniale się
bawili w piątkowy wieczór rozwiązując nadprogramowe zadania z
fizyki-odparłam nie odrywając wzroku od zeszytu w którym notowałam
właśnie nowy tekst piosenki
-Harry,
znów jedynka-westchnęłam kobieta-wiesz ze możesz nie zdać z
takimi ocenami
-Stary,
jak się nie poprawisz nie wystąpimy-szepnął blondyn siedzący
obok mnie
-Niall
ma rację, więc może koleżanka Alexandra zgodzi sie Ci troszkę
pomóc w nauce-słysząc swoje imię momentalnie podniosłam głowę
i odparłam
-Przykro
mi nie mam czasu
-To
lepiej znajdź. We wtorki na siódmej lekcji będziesz spotykać sie
z Harrym i pomagać mu opanować materiał. Nie możemy pozwolić aby
twój potencjał się zmarnował, a Pan Styles powinien spełnić
twoje kryteria, w końcu jest dość popularny i na pewno będzie
miał co opowiadać.
Kobieta
nie słuchała moich protestów i po prostu odeszła ignorując mnie.
Z dzwonkiem wściekła wrzuciłam wszystko do torby, i wręcz
wybiegłam z klasy. Usiadłam na stołówce, przy stoliku na uboczu i
ponownie otworzyłam zeszyt
-Możemy
pogadać?-usłyszałam nad sobą głos z lekko chrypką. Podniosłam
głowę i tym kimś okazał się nie kto inny jak Styles
-Czego
chcesz? Nie dość ze muszę cie uczy to jeszcze mi się
naprzykrzasz-warknęłam chcą jak najszybciej się go pozbyć
-Teraz
czy chcesz czy nie, jesteś na mnie skazana- odparł opadając na
krzesło na przeciw mnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
Nie był ani zadowolony ani smutny
-Gdyby
to ode mnie zależało, to chętnie przeniosła bym sie do innej
klasy aby byc jak najdalej od ciebie-rzuciłam oschle
-Wiem
to
-To
świetnie. A teraz zjeżdżaj do swoich kumpli bo zabiorą Ci
wszystkie super plastikowe panny, które nie-wiadomo co w tobie
widzą-prychnęłam
-Jesteś
po prostu zazdrosna że ja mam branie a ty nie
-Chciał
byś
-Wiem
ze tak jest. Choć szczerze mówiąc-zmierzył mnie wzrokom od stup
do głów- jesteś całkiem niezła-puścił mi oczko uśmiechając
sie zadziornie i odszedł. Zacisnęłam dłonie w pięści, aby nie
krzyknąć, albo czegoś temu idiocie nie zrobić. Alex oddychaj
głęboko. Spojrzałam w stronę stolika "pedałków" który
był wręcz oblegany przez te tapeciary. Schowałam wszystko do torby
i ruszyłam poszukać miejsca z dala od tego wszystkiego. Tym
miejscem okazała sie szkolna sala taneczna. Jedna ściana była cała
w lustrach, a na wysokości bioder przymocowana była barierka.
Podeszła i przejechałam wzdłuż niej opuszkami palców. Brakowało
mi występów, ale nie mogłam do tego wrócić, nie po tym co się
stało ostatnim razem gdy byłam na scenie. Położyłam torbę pod
ścianą i upewniłam sie czy na pewno nikogo tu nie ma. Usiadłam na
podłodze patrząc w swoje lustrzane odbicie. Idealnie proste
czerwone włosy do pasa, duże zielone oczy, mocny makijaż, blade
usta. To nie byłam prawdziwa ja, ale teraz musiałam założyć tą
maskę codzienności. Nie chciałam być więcej zraniona i liczyłam
sie z konsekwencjami jakie się z tym wiążą, czyli brak bliskości
kogokolwiek, brak zaufania, brak miłości...
Dzwonek
na lekcje wyrwał mnie z użalania się nad sobą. Wstałam
otrzepując spodnie i zamiast na lekcje wyszłam niepostrzeżenie ze
szkoły. Naciągnęłam kaptur na głowę i skradając się przy
żywopłocie po chwili opuściłam mury szkoły. Zrzuciłam kaptur i
wyciągnęłam telefon. Szłam zastanawiając się czy zadzwonić do
Josha. Po tym co się wczoraj stało nie byłam pewna niczego. Z
zamyślenia wyrwał mnie wibrujący w prawej dłoni telefon. Moje
serce momentalnie przyśpieszyło. To on.
-Halo-rzuciłam
beztrosko do telefonu, albo przynajmniej starałam się aby tak
brzmiało
-Spotkajmy
się-usłyszałam jego zachrypły głos
-Gdzie?-odparłam
po chwili namysłu
-Tam
gdzie zawsze. Będę czekał-rozłączyłam się i skręcając w
wąską uliczkę całkowicie zmieniłam cel swojej podróży.
Oddychając niespokojnie stanęłam przed dużym budynkiem, przy
jednej z ciemnych uliczek. Wdech-wydech, wdech-wydech. Dobra
jedziemy. Popchnęłam ciężkie drewniane drzwi i weszłam do słabo
oświetlonego wnętrza. Nic tu się nie zmieniło. Ściany nadal były
obskurne, a w powietrzu dało się wyczuć wilgoć. Ruszyłam
korytarzem, po chwili skleciłam w prawo, przeszłam przez kolejne
drzwi i dotarłam. W tak zwanym salonie siedział Josh ze swoimi
kumplami. Dwie kanapy stały na przeciwko siebie, a między nimi był
mały, zniszczony już stolik, całkowicie zawalony pustymi butelkami
po najtańszym piwie, kilkoma petami i pozostałością po paczce
fajek
-O
Lex nareszcie jesteś, kope lat!-rzekł brunet leniwie podnosząc się
z brudnej kanapy i rozkładając ramiona
-Daruj
sobie Max-mruknęła ignorując chłopaka-czego ode mnie
chciałeś?-zwróciłam się do Josha chłodnym tonem
-Pamiętasz,
mówiłaś wczoraj że chcesz te prochy-wyciągnął z kieszeni tą
sama torebeczkę z kilkoma tabletkami którą pokazywał mi wczoraj-a
więc dobijemy targu?zapytał machając ją przed sobą. Założyłam
ręce na piersi i uśmiechnęłam sie cwaniacko
-Co
brakuje ci forsy,więc chcesz dobić targu?-spuścił głowę i
wszyscy umilkli-hmmm ta cisza wnioskuje że mam racje. Żal mi cię,
więc to wezmę-Podeszłam zabierając prochy z jego ręki, i
rzucając banknot na stół obróciłam się na piecie i żwawym
krokiem wyszłam z pomieszczenia. Zatrzasnęłam za sobą ostatnie
drzwi i nareszcie mogła odetchnąć pełną piersią, nareszcie
prawie niewyczuwalny był ten stęchły i duszący zapach. Nowy
nabytek ukryłam głęboko w kieszeni obcisłych jeansów i nie
obracając się za siebie ruszyłam już prosto do domu. Byłam tam
po niecałych 20 minutach. Jak zwykle, zatrzasnęłam się w pokoju.
Torbę rzuciłam w kąt, a sama usiadłam na łóżku próbując
uspokoić oddech. Gdy to mi się udało wydobyłam z kieszeni prochy
i wysypałam dwie malutkie tabletki na otwartą dłoń, badawczo im
się przeglądając. Na oko przypominały zwykłe tabletki na ból
brzucha. Niewiele myśląc szybko połknęłam obie. Położyłam się
na plecach wpatrując sie w sufit zaczęłam poważnie się
zastanawiać czy ten ćpun przypadkiem mnie nie oszukał. Gdy
podniosłam się do pozycji siedzącej już byłam pewna. To na sto
procent było coś niezłego. Obraz tak śmiesznie wirował, i
wszystko było takie jaskrawe. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi
i otworzyłam je powoli. Podtrzymując się ściany z błogim
uśmiechem ruszyłam do kuchni. Jedyne co pamiętam to, ze doszłam
tam i bezwładnie opadłam na podłogę. Nie mogłam sie podnieść,
i dostałam głupawki. Śmiałam sie tak długo, aż cała
powierzchnia mojego ciała zetknęła sie z przyjemnymi zimnymi
płytkami. Później ogarnęła mnie senność, i nastała
ciemność...
*
Proszę komentujcie, a jeśli macie jakieś uwagi to piszcie na maila : aleksandra0609@onet.pl
Jeeeej.... Ale akcja :D
OdpowiedzUsuńTo jest BOSKIE!!!! :D
Już nie mogę się doczekać następnego Mała :D
Dawaj szybko nexta, Błagam! :D
Buziaki KamaaxD