niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział IV

-Dziecko wstawaj już! Alex!-usłyszałam stłumiony kobiecy głos, którego nie byłam w stanie rozpoznać. Podniosłam lekko głowę z poduszki i ujrzała przed sobą matkę, klęczącą przy moim łóżku i szturchającą mnie w ramię
-No nareszcie-wykrzyknęła
-Co się stało?-wychrypiałam słabo podnosząc się do pozycji siedzącej
-To chyba ja powinnam się ciebie o to zapytać nie sądzisz? Znalazłam Cię wczoraj nieprzytomną w kuchni na podłodze! Coś ty ze sobą zrobiła?!-jej krzyk odbijał sie echem w mojej głowie
-Nic. Nie wiem-nie byłam w stanie racjonalnie ocenić tego co się wczoraj stało. Wszystko wirowało. Śmiałam się. A na koniec ta ciemność...
-Ma sie to więcej nie powtórzyć-pogroziła i palcem wstając-A teraz ubieraj się, bo spóźnisz sie do szkoły-rzuciła przez ramię wychodząc. Ociężale wstałam z łóźka i powlokłam się do szafy. Jak zwykle stosownie do ojej maski codzienności dobrałam ubrania i makijaż, aby później stać się opanowaną, chłodną i wyniosłą suką. Ostre określenie, ale tak musi już być. No jasne. Jak zwykle dzień musiał zacząć się wręcz idealną Londyńską pogodą, którą uwielbiałam. Naciągnęłam kaptur na głowę, jak najmocniej tylko się dało i ruszyłam szybko do szkoły. Gdy przekroczyłam wysokie mury ponurej szkoły przeszły mnie dreszcze. Nie chciałam tu być. Chciałam po prostu przetrwać do końca roku szkolnego. Dotarłam do klasy, gdzie nie było za wiele osób, oprócz paru kujonów, którzy jak zwykle patrzyli na mnie jakoś dziko. Zajęłam miejsce w pojedynczej ławce na samym końcu. Wyjęłam telefon i próbowałam skontaktować się z Joshem. Muszę sie przecież dowiedzieć co to za tabletki, i dlaczego właśnie tak na mnie zadziałały.
-Witaj koleżanko-podniosłam wzrok z ekranu komórki i ujrzałam Niall'a
-Daj se siana-mruknęłam i zaczęłam pisać kolejną wiadomość
-Niall daruj sobie uprzejmości, nasza mała złośnica nie ma ochoty na pogawędkę. Nie ma sensu tracić czasu dla kogoś....takiego-odparł beztrosko Styles
-Takiego czyli jakiego co?-warknęłam oburzona odkładając z hukiem telefon na ławkę i mierząc lokatego wściekłym spojrzeniem
-Kogoś o tak małym intelekcie
-Ha ale jakoś to ja tobie mam pomagać w lekcjach a nie ty mnie. Czyżbyś zapomniał?
-Niestety nie mógł bym. Nauka nie jest najważniejsza, a ty poza tymi swoimi liczbami nic więcej nie potrafisz
-Na twoim miejscu nie była bym tego taka pewna-odparłam uśmiechając sie pod nosem. Chłopak nie zdążył mi odpyskować bo do klasy weszła nauczycielka. Niestety zajął miejsce przede mną i musiałam słuchać jego irytujących komentarzy całe 45 minut. Gdy lekcje dobiegły końca, a ja już byłam pewna że uwolniłam sie od tej bandy idiotów usłyszałam za sobą głos
-Chyba nie zapomniałaś o dzisiejszych korepetycjach
-Szlag-zaklęłam cicho pod nosem i odwróciłam się przede do rozmówcy
-Hetter powiedziała że mamy być w sali 314. Będzie tam zaglądać
-Chodź i miejmy to z głowy- ruszyłam zostawiając chłopaka w tyle. Stukot moich wysokich obcasów odbijał się echem, a nieliczni którzy mijali mnie patrzyli z przerażeniem. Myślałam że ta lekcja minie szybko. Niestety. Ten człowiek jest tak mało kumaty że tłumaczenie po 10 razy jednego przykładu to za mało. Zbawienna byłą dla mnie wibracja telefonu, oznaczająca iż ktoś dzwoni. Szybko rzuciła okiem na wyświetlacz i odeszłam do okna wściekle sycząc do słuchawki
-Josh do cholery co sie z tobą działo?! Od rana próbuję się do Ciebie dodzwonić
-Sorry Lex. Odsypiałem wczorajszą imprezę. Żałuj ze cię nie było, było mega..
-Josh!-warknęłam przerywając jego monolog
-Coś sie stało?-zapytał juz nieco poważniej
-Musimy pogadać o tym co wczoraj mi dałeś
-Co ci dałem?
-Błagam skup się. To o co prosiłam cię w parku
-Aaa o to chodzi. Coś nie tak? Nie działa czy jak?
-Działą i sęk w ty że aż za dobrze
-Ile wzięłaś?
-Dwie
-Lex czyś ty do reszty zwariowała? To cie mogło zabić
-Gdybyś raczył mi o ty wcześniej powiedzieć to nie było by problemu!
-Spotkajmy sie
-Nie mogę teraz. Szkoła
-Będę czekać przed wejściem za 10 minut-rozłączyłam się szybko i wróciłam do mojego ucznia
-Problemy z chłopakiem?-zapytał unosząc brew i uśmiechając się bezczelnie
-Nie twój interes-mruknęłam sprawdzając zadanie
-Nareszcie zrobiłeś dobrze. Mogę już iść
-Nie tak szybko. Mamy siedzieć tu do końca lekcji-opadłam z powrotem na krzesło na przeciwko niego i czekałam na dzwonek wpatrując się w zegar
-Ciekawy naszyjnik-zagaił, a ja od razu złapałam w palce medalik za smokiem i uśmiechnęłam się pod nosem
-Tak...Nath zawsze miał inny gust od wszystkich
-Kim jest Nath?-zapytał pochylając się delikatnie w moją stronę i patrząc mi w oczy.
-Był moim przyjacielem-odparłam siląc się na naturalny ton głosu
-Już nie jest?
-On nie...-moją wypowiedź przerwał dzwonek. Szybko zabrałam torbę i wyszłam z klasy, aby nie musieć ciągnąc tej rozmowy
-Alex zaczekaj!-usłyszałam krzyk Harry'ego i mimo że chciałam go zignorować coś kazało mi się zatrzymać. Stałam nie wiedząc dlaczego właściwie to robię
-Co z nim?-zapytał chłopak stając przede mną i kładąc mi dłoń na ramieniu, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Spojrzałam w jego piękne szmaragdowe oczy i biorąc głęboki oddech wyszeptałam
-On zmarł na białaczkę cztery miesiące temu....-w oczach zamigotały łzy, więc spuściłam głowę i zacisnęłam powieki nie pozwalając słonej cieczy wydostać się na zewnątrz
-Tak mi przykro Alex...-usłyszałam szept loczka tuż nad moim uchem. Czułam jego niespokojny oddech na moich włosach. Pociągnęłam nosem i podniosłam głowę i o mało co nie pisnęłam. Twarz chłopaka znalazła się bardzo blisko mojej. Jego oczy tak mnie hipnotyzowały że nie mogłam jasno myśleć. Jednak wiedziałam że muszę wziąć się w garść i nie mogę okazać słabości
-Nie ważne. Muszę iść-wykorzystując chwilę szubko wyminęłam zielonookiego
-Zaczekaj, porozmawiajmy
-Nie mamy o czy-warknęłam i przyśpieszając kroku i nie obracając się za siebie ruszyłam do głównego wyjścia.  

1 komentarz:

  1. No Słońce nareszcie! :D

    Rozdział jak zwykle genialny :D
    Byłam ciekawa co z Nathanem się stało i już się wyjaśniło :D
    Oooo czyżby Harry i Alex... Coś ten ten? :p
    Już nie mogę się doczekać następnego, więc pisz szybko !

    Kocham Kama ;***

    OdpowiedzUsuń