-Dziecko
wstawaj już! Alex!-usłyszałam stłumiony kobiecy głos, którego
nie byłam w stanie rozpoznać. Podniosłam lekko głowę z poduszki
i ujrzała przed sobą matkę, klęczącą przy moim łóżku i
szturchającą mnie w ramię
-No
nareszcie-wykrzyknęła
-Co
się stało?-wychrypiałam słabo podnosząc się do pozycji
siedzącej
-To
chyba ja powinnam się ciebie o to zapytać nie sądzisz? Znalazłam
Cię wczoraj nieprzytomną w kuchni na podłodze! Coś ty ze sobą
zrobiła?!-jej krzyk odbijał sie echem w mojej głowie
-Nic.
Nie wiem-nie byłam w stanie racjonalnie ocenić tego co się wczoraj
stało. Wszystko wirowało. Śmiałam się. A na koniec ta
ciemność...
-Ma
sie to więcej nie powtórzyć-pogroziła i palcem wstając-A teraz
ubieraj się, bo spóźnisz sie do szkoły-rzuciła przez ramię
wychodząc. Ociężale wstałam z łóźka i powlokłam się do
szafy. Jak zwykle stosownie do ojej maski codzienności dobrałam
ubrania i makijaż, aby później stać się opanowaną, chłodną i
wyniosłą suką. Ostre określenie, ale tak musi już być. No
jasne. Jak zwykle dzień musiał zacząć się wręcz idealną
Londyńską pogodą, którą uwielbiałam. Naciągnęłam kaptur na
głowę, jak najmocniej tylko się dało i ruszyłam szybko do
szkoły. Gdy przekroczyłam wysokie mury ponurej szkoły przeszły
mnie dreszcze. Nie chciałam tu być. Chciałam po prostu przetrwać
do końca roku szkolnego. Dotarłam do klasy, gdzie nie było za
wiele osób, oprócz paru kujonów, którzy jak zwykle patrzyli na
mnie jakoś dziko. Zajęłam miejsce w pojedynczej ławce na samym
końcu. Wyjęłam telefon i próbowałam skontaktować się z Joshem.
Muszę sie przecież dowiedzieć co to za tabletki, i dlaczego
właśnie tak na mnie zadziałały.
-Witaj
koleżanko-podniosłam wzrok z ekranu komórki i ujrzałam Niall'a
-Daj
se siana-mruknęłam i zaczęłam pisać kolejną wiadomość
-Niall
daruj sobie uprzejmości, nasza mała złośnica nie ma ochoty na
pogawędkę. Nie ma sensu tracić czasu dla kogoś....takiego-odparł
beztrosko Styles
-Takiego
czyli jakiego co?-warknęłam oburzona odkładając z hukiem telefon
na ławkę i mierząc lokatego wściekłym spojrzeniem
-Kogoś
o tak małym intelekcie
-Ha
ale jakoś to ja tobie mam pomagać w lekcjach a nie ty mnie. Czyżbyś
zapomniał?
-Niestety
nie mógł bym. Nauka nie jest najważniejsza, a ty poza tymi swoimi
liczbami nic więcej nie potrafisz
-Na
twoim miejscu nie była bym tego taka pewna-odparłam uśmiechając
sie pod nosem. Chłopak nie zdążył mi odpyskować bo do klasy
weszła nauczycielka. Niestety zajął miejsce przede mną i musiałam
słuchać jego irytujących komentarzy całe 45 minut. Gdy lekcje
dobiegły końca, a ja już byłam pewna że uwolniłam sie od tej
bandy idiotów usłyszałam za sobą głos
-Chyba
nie zapomniałaś o dzisiejszych korepetycjach
-Szlag-zaklęłam
cicho pod nosem i odwróciłam się przede do rozmówcy
-Hetter
powiedziała że mamy być w sali 314. Będzie tam zaglądać
-Chodź
i miejmy to z głowy- ruszyłam zostawiając chłopaka w tyle. Stukot
moich wysokich obcasów odbijał się echem, a nieliczni którzy
mijali mnie patrzyli z przerażeniem. Myślałam że ta lekcja minie
szybko. Niestety. Ten człowiek jest tak mało kumaty że tłumaczenie
po 10 razy jednego przykładu to za mało. Zbawienna byłą dla mnie
wibracja telefonu, oznaczająca iż ktoś dzwoni. Szybko rzuciła
okiem na wyświetlacz i odeszłam do okna wściekle sycząc do
słuchawki
-Josh
do cholery co sie z tobą działo?! Od rana próbuję się do Ciebie
dodzwonić
-Sorry
Lex. Odsypiałem wczorajszą imprezę. Żałuj ze cię nie było,
było mega..
-Josh!-warknęłam
przerywając jego monolog
-Coś
sie stało?-zapytał juz nieco poważniej
-Musimy
pogadać o tym co wczoraj mi dałeś
-Co
ci dałem?
-Błagam
skup się. To o co prosiłam cię w parku
-Aaa
o to chodzi. Coś nie tak? Nie działa czy jak?
-Działą
i sęk w ty że aż za dobrze
-Ile
wzięłaś?
-Dwie
-Lex
czyś ty do reszty zwariowała? To cie mogło zabić
-Gdybyś
raczył mi o ty wcześniej powiedzieć to nie było by problemu!
-Spotkajmy
sie
-Nie
mogę teraz. Szkoła
-Będę
czekać przed wejściem za 10 minut-rozłączyłam się szybko i
wróciłam do mojego ucznia
-Problemy
z chłopakiem?-zapytał unosząc brew i uśmiechając się bezczelnie
-Nie
twój interes-mruknęłam sprawdzając zadanie
-Nareszcie
zrobiłeś dobrze. Mogę już iść
-Nie
tak szybko. Mamy siedzieć tu do końca lekcji-opadłam z powrotem na
krzesło na przeciwko niego i czekałam na dzwonek wpatrując się w
zegar
-Ciekawy
naszyjnik-zagaił, a ja od razu złapałam w palce medalik za smokiem
i uśmiechnęłam się pod nosem
-Tak...Nath
zawsze miał inny gust od wszystkich
-Kim
jest Nath?-zapytał pochylając się delikatnie w moją stronę i
patrząc mi w oczy.
-Był
moim przyjacielem-odparłam siląc się na naturalny ton głosu
-Już
nie jest?
-On
nie...-moją wypowiedź przerwał dzwonek. Szybko zabrałam torbę i
wyszłam z klasy, aby nie musieć ciągnąc tej rozmowy
-Alex
zaczekaj!-usłyszałam krzyk Harry'ego i mimo że chciałam go
zignorować coś kazało mi się zatrzymać. Stałam nie wiedząc
dlaczego właściwie to robię
-Co
z nim?-zapytał chłopak stając przede mną i kładąc mi dłoń na
ramieniu, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Spojrzałam w
jego piękne szmaragdowe oczy i biorąc głęboki oddech wyszeptałam
-On
zmarł na białaczkę cztery miesiące temu....-w oczach zamigotały
łzy, więc spuściłam głowę i zacisnęłam powieki nie pozwalając
słonej cieczy wydostać się na zewnątrz
-Tak
mi przykro Alex...-usłyszałam szept loczka tuż nad moim uchem.
Czułam jego niespokojny oddech na moich włosach. Pociągnęłam
nosem i podniosłam głowę i o mało co nie pisnęłam. Twarz
chłopaka znalazła się bardzo blisko mojej. Jego oczy tak mnie
hipnotyzowały że nie mogłam jasno myśleć. Jednak wiedziałam że
muszę wziąć się w garść i nie mogę okazać słabości
-Nie
ważne. Muszę iść-wykorzystując chwilę szubko wyminęłam
zielonookiego
-Zaczekaj,
porozmawiajmy
-Nie
mamy o czy-warknęłam i przyśpieszając kroku i nie obracając się
za siebie ruszyłam do głównego wyjścia.